Nasz najbliższy sąsiad lubi opowiadać jak to "łebkiem" będąc chodził z kolegami "na groby" tego właśnie cmentarza. Do momentu kiedy ich "jakieś zielone światło" z jednej mogiły nie wystraszyło. A do sąsiedniego kościoła chodzili na "piszczałki", co po serii pytań dodatkowych rozszyfrowaliśmy jako organy. Ani tego kościoła, ani tym bardziej organów już nie ma. Za to jest teren pocmentarny, kompletnie zakrzaczony z wystającymi gdzieniegdzie resztkami piaskowcowych płyt nagrobnych.
I oto dowiedzieliśmy się niedawno, że jednak proboszcz postawił na swoim i będzie ten cmentarz sprzątał, równał i kosił. A z ocalałych grobowców chce zrobić lapidarium z tabliczką informacyjną. Zgoda gminy (bo to gminne) już jest.
Dla nas bomba! I chętnie w tym proboszczowi pomożemy. Nie nasza pomoc jest tu jednak najważniejsza tylko to, że sprzątać ten cmentarz będą głównie młodzi ludzie z sąsiedniej wsi. Wnukowie czy nawet prawnukowie powojennych osadników. A przecież ten cmentarz sam się nie zniszczył...
Tutaj kilka fotek z resztek cmentarza w Muchowie, który ma być następny w kolejce do sprzątania.
dziędobry:-)))
OdpowiedzUsuńsmętnik, już was kocham:-)
no i Inkwizycja tu jest.
miło Cię gościć :)
Usuń